Nauka z Marką

Kursy i korepetycje od 1992 roku. 14 tysięcy uczniów.

W odcieniach czerwieni, czyli o ulubionym kolorze bogów, władców, rewolucjonistów i artystów

W odcieniach czerwieni, czyli o ulubionym kolorze bogów, władców, rewolucjonistów i artystów

Czy w czerwonym jest ci do twarzy, czy lubisz ten kolor? Skojarzenia z czerwienią możemy mieć bardzo różne. Najbardziej oczywiste to czerwona róża, Czerwony Krzyż, czerwone serduszko WOŚP. Ten kolor ma wzbudzać w nas emocje, zachęcać do działania, a czasami wręcz przeciwnie – do zatrzymania się w tym działaniu, gdy zobaczymy czerwone światło na drodze. Na co dzień niewiele osób nosi teraz czerwoną garderobę, bo kojarzy się z pewną ostentacją, a nawet wulgarnością od czasu, gdy czerwień stała się ulubionym kolorem twórców kampanii reklamowych, a także całej branży usług seksualnych. Natomiast pozytywne skojarzenia budzi czerwony dywan, który byłoby dobrze, aby ktoś przed nami rozwinął i przyjął z honorami jako bardzo ważnego i oczekiwanego gościa.

Kolory od zawsze służyły ludziom do wyrażania różnych emocji, a czerwień była tym pierwszym, którym posługiwali się nasi przodkowie jeszcze w czasach paleolitu. W jaskiniach zachowały się rysunki sprzed 40 tysięcy lat wykonane przy użyciu ochry – czerwonego barwnika zawierającego tlenek żelaza. Często malowano nim też ciała zmarłych i przedmioty wkładane im do grobów na drogę w zaświaty. Czerwony kolor miał chronić przed złymi duchami i nieszczęściem. Ta wiara ludzi sprzed tysięcy lat wydaje się nad podziw trwała, przecież jeszcze dzisiaj istnieje przesąd o tym, że koniecznie trzeba zawiązać noworodkowi na przegubie dłoni czerwoną nitkę – na szczęście.

Bogowie lubią kolor czerwony i purpurowy

Dla ludzi epoki starożytnej dwa kolory – czerwony i purpurowy – należały do sfery sacrum i były miłe bogom. W Starym Testamencie, w Księdze Genesis opowiadającej o stworzeniu świata, Bóg powołuje do życia na ziemi pierwszego człowieka, któremu nadaje hebrajskie imię Adam, czyli czerwony. Bo stworzył go, a dokładnie ulepił jak garncarz swoje naczynie z czerwonej gliny, a nie – jak to jest w polskim przekładzie – z prochu ziemi, co całkowicie zmienia kontekst tej sytuacji.

Z kolei w Księdze Wyjścia Jahwe szczegółowo instruuje Mojżesza o tym, jak ma wyglądać pomieszczenie w świątyni, w którym będzie przechowywana Arka Przymierza: „Przybytek zaś zrobisz z dziesięciu zasłon ze skręconego bisioru, z fioletowej i czerwonej purpury i karmazynu dwakroć barwionego z wyhaftowanymi na nich artystycznie cherubami” (Wj. 36. 8-36). Bisior i tkaniny barwione w odcieniach czerwieni to najdelikatniejsze i najdroższe materiały tamtej epoki. Na chwałę bogów ozdabiano nimi także świątynie greckie i rzymskie.

Ważną rolę odgrywały nie tylko zasłony ale i czerwone dywany. W 458 roku p.n.e. po raz pierwszy została wystawiona trylogia teatralna Ajschylosa „Oresteja”. W jej pierwszej części pod tytułem „Agamemnon” jest scena, w której tytułowy bohater kroczy po czerwonym dywanie, co było wcześniej zaszczytem zarezerwowanym wyłącznie dla procesji religijnych, podczas których wnoszono do świątyni figurę greckiego boga lub bogini. Władca Myken wkracza więc tutaj w sferę religijnego tabu.

Warto może przypomnieć szerszy kontekst przywołanej sceny. Otóż Agamemnon, król Myken i dowódca zwycięskiej wyprawy Achajów na Troję wraca po 10 latach do rodzinnego miasta. Wita go małżonka Klitajmestra i stara się swoją czułością i uśmiechami przełamać jego obojętność i dystans zrozumiały po tak długim okresie rozłąki. To Klitajmestra namawia Agamemnona do tego, aby wszedł do pałacu po czerwonym dywanie, jak przystało zwycięskiemu wodzowi i rozwiewa jego wątpliwości natury religijnej. Taki jest początek tragedii Ajschylosa. Po długiej i męczącej podróży kochająca żona przygotowuje mężowi ciepłą kąpiel. Jednak dalszy ciąg tej małżeńskiej historii przybierze dramatyczny obrót, gdyż Klitajmestra zabija w łaźni Agamemnona i jej początkowa życzliwość okaże się dobrze maskowanym podstępem. Zbrodnia jest w greckiej tragedii tylko jednym z elementów łańcucha wzajemnych gwałtów i krwawych aktów zemsty. Klitajmestra bowiem nie może zapomnieć mężowi tego, że przed wyprawą na Troję złożył on w ofierze przebłagalnej dla bogów ich córkę Ifigenię, a z wojny, jako swoją brankę i kochankę, przywiózł do Myken Kassandrę, córkę króla Troi, Priama. Sama Klitajmestra ginie później z ręki swojego syna Orestesa, działającego w porozumieniu z siostrą Elektrą. Rodzeństwo nie może wybaczyć matce zabójstwa ojca.

Sposoby produkcji czerwonego barwnika

Do czasu wymyślenia syntetycznych barwników w II połowie XIX wieku wszystkie sposoby ich wytwarzania w sposób naturalny były mozolne i kosztowne. Barwniki można było pozyskiwać z minerałów, roślin lub owadów.

Wspomniałem już o ochrze – pierwszym barwniku koloru czerwonego, chociaż w wyniku obróbki termicznej z ochry można było uzyskać też inne kolory – od żółtego do brązowego. Ochra powstała w wyniku naturalnych procesów wietrzenia skał o dużej zawartości tlenków żelaza.


Marzanna balwierska, z której uzyskiwano alizerynę

Drugim bardzo popularnym minerałem, z którego uzyskiwano pożądany barwnik był cynober, minerał o mocnej czerwonej barwie, nazywany też smoczą krwią. Łatwy w obróbce, ale niebezpieczny dla ludzi, bo zawiera silne związki rtęci. Barwniki mineralne niespecjalnie nadawały się do farbowania tkanin. Tutaj lepiej sprawdzała się roślina o wdzięcznej nazwie Marzanna balwierska. W jej korzeniach znajdował się cenny barwnik nazywany alizaryną. Roślina ta miała też liczne wartości lecznicze, ale rosła głównie w południowo-wschodniej Europie i trzeba było się mocno natrudzić, aby wykopać z ziemi odpowiednio dużo jej korzeni.

W rejonie Morza Śródziemnego dobrze opanowano technikę produkcji czerwonego barwnika z drobnych owadów – pluskwiaków kermes vermillo, żerujących na dębach rosnących w tamtej części świata. Owady zbierano z liści drzew, suszono na słońcu i mielono, aby wycisnąć z ich odwłoków czerwony śluz. Dla uzyskania 1 grama barwnika kermesu potrzeba było około 12 tysięcy owadów.

W podobny sposób wytwarzano inny barwnik o lepszych nawet właściwościach niż kermes, mianowicie koszenilę. Produkt ten był w XV i XVI wieku hitem eksportowym Rzeczpospolitej Obojga Narodów, oczywiście obok zboża i drewna. Bazą dla wytwarzania koszenili były tysiące owadów – innej odmiany pluskwiaków, nazywanych u nas czerwcem polskim i zbieranych na łąkach i polach zwykle w czerwcu. Od nazwy tego owada wzięła się zresztą nazwa szóstego miesiąca roku.


Larwy czerwca polskiego, z których uzyskiwano koszenilę

Tysiące mieszkańców zbierało larwy tego owada z krzewu przypominającego polny chwast o nazwie czerwiec trwały. Larwy tuż przed przemianą w dorosłego osobnika magazynowały w sobie duże ilości intensywnie czerwonego kwasu karminowego. Po wysuszeniu na słońcu i zmieleniu uzyskiwano cenny czerwony barwnik koszenili. Dla wyprodukowania jednego kilograma barwnika trzeba było pozyskać 155 tysięcy owadów i poświęcić na to wiele godzin pracy.

W XVI wieku centrum produkcji koszenili przeniosło się z ziem polskich do Meksyku, bo tam hiszpańscy konkwistadorzy poznali dawne tajemnice Azteków i Majów farbowania tkanin na czerwono. Tamtejsza koszenila powstawała w oparciu o pluskwiaki żerujące na opuncjach i była łatwiejsza i tańsza w produkcji, dlatego szybko wyparła polską.


Ślimaki z rodziny rozkolców, z których uzyskiwano purpurę tyryjską

Niewątpliwie przez wiele stuleci najdroższym barwnikiem tkanin była purpura tyryjska. Kolory purpury i fioletu są często mylone, a nawet uznawane za tożsame. Purpura to w uproszczeniu połączenie czerwieni z niebieskim, ale z większym nasyceniem czerwieni, a w przypadku fioletu jest odwrotnie i w tym połączeniu dominuje niebieski, Do wytworzenia barwnika purpury tyryjskiej potrzebne były dziesiątki tysięcy drapieżnych ślimaków, zwanych potocznie purpurowcami lub szkarłatnikami, żyjących w wodach wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego. W produkcji barwnika specjalizowały się fenickie miasta (obecnie w Libanie) – Byblos, Sarepta, Sydon i przede wszystkim Tyr – stąd nazwa purpura tyryjska. Ludzie polowali na ślimaki, a one wcześniej na małże i krewetki. Ślimaki szkarłatniki przyklejały się do muszli krewetki, wywiercały mały otwór, wpuszczając do środka swoją wydzielinę w kolorze purpurowym, aby znieczulić ofiarę, a potem powoli przez otwór w skorupie wyssać jej ciało. Kiedy z kolei ludzie złowili ślimaki, pozbawiali je muszli ochronnej, rozgniatali i wrzucali do roztworu soli z dodatkiem popiołu drzewnego i uryny. Przez 10 dni ten roztwór fermentował w specjalnych ołowianych lub cynowych kadziach. Farbiarze zanurzali później wełnianą i jedwabną przędzę w tej potwornie śmierdzącej brei, a następnie suszyli przędzę na słońcu. Intensywność koloru zależała od gatunku ślimaków i czasu schnięcia przędzy. Do zabarwienia 1 metra kwadratowego tkaniny trzeba było pozbawić życia 17 tysięcy ślimaków. Proces technologiczny był więc długi, skomplikowany i uciążliwy, bo fetor towarzyszący temu procesowi wymagał dużego oddalenia farbiarni od ludzkich domostw.

Władcy w czerwieni i purpurze

Cena purpurowej tkaniny była tak wysoka, że stać na nią było tylko władców bogatych państw. Purpura wcale nie była przyjemna w noszeniu, bo przykry zapach z etapu farbowania był cały czas wyczuwalny. Władcy radzili sobie z problemem, używając mocnych perfum, natomiast za nic nie zrezygnowaliby z takiego wyróżnika swojej wyjątkowej pozycji. Purpurowe stroje bardzo lubiła królowa Egiptu Kleopatra i tę swoją fascynację przekazała kochankowi Juliuszowi Cezarowi. Kiedy wrócił do Rzymu, precyzyjnie określił, komu wolno nosić purpurowe płaszcze i togi. Wtedy pozwolenie ograniczało się tylko do konsulów i wodzów odbywających po zwycięskiej wojnie uroczysty wjazd do miasta. Następcy Cezara prawo do noszenia purpury ograniczyli jedynie do cesarza i jego rodziny.


Dostojnicy rzymscy w purpurowych płaszczach i tunikach

Z tej perspektywy lepiej zrozumiała jest scena biczowania Jezusa przed jego drogą na Golgotę. Piłat każe skazańca upokorzyć za to, że nazwał siebie Mesjaszem, czyli Królem Żydowskim. Dlatego uznał, że należały mu się królewskie honory tylko na opak. Zamiast złotej korony lub wieńca laurowego włożono mu na głowę koronę uplecioną z cierniowych gałązek. Kawałek trzciny zastąpił berło, a na plecy zarzucono mu – jak twierdzi ewangelista Mateusz – szkarłatny, czyli intensywnie czerwony płaszcz lub płaszcz prawdziwie królewski, czyli purpurowy – według ewangelistów Marka i Jana. Rzymscy żołnierze udają jego dwór, kłaniają mu się, ale chwilę później policzkują go i plują na niego.


Cesarz Justynian w purpurze

Purpura jako znak cesarskiej władzy była obecna na dworze cesarzy bizantyjskich aż do upadku Konstantynopola w 1453 roku. Dzieci pary cesarskiej zrodzonych z legalnego związku przychodziły na świat w specjalnym pałacowym pawilonie wyłożonym purpurowymi tkaninami i wyjątkowym rodzajem kamienia o takim samym kolorze nazywanego porfirem, bo w języku greckim purpura to właśnie porfira. Tacy następcy tronu mieli potem specjalny status i dumny tytuł „porfirogeneta”, czyli zrodzonego w purpurze.

Pod czerwonym sztandarem rewolucji

Do czasu wybuchu rewolucji we Francji w 1789 roku kolor czerwony, jak wcześniej o tym wspominałem, kojarzył się ludziom z dostojeństwem władzy królewskiej, bogactwem elit rządzących, a w niewielkim stopniu z krwawą walką ludu o poprawę swojego losu. To odwrócenie znaczeń nastąpiło w trakcie wydarzeń politycznych w XIX wieku.

W średniowieczu czerwona flaga była znakiem radykalnej postawy i nieustępliwej walki do końca. Gdy wrogie wojska otaczały miasto, jego obrońcy zwykle otrzymywali ultimatum: jeżeli się poddacie, to ocalicie swoje życie, ale już niekoniecznie swój majątek, jeśli natomiast odrzucicie ultimatum, wszyscy zgniecie. Obrońcy miasta po przemyśleniu propozycji mogli albo się poddać i na murach wywiesić białą flagę, albo walczyć do końca, czekając na odsiecz. Wtedy właśnie wywieszali czerwoną flagę.

Podobnie działo się na morzach południowych, gdzie grasowali piraci. Ich taktyka była następująca: na początku płynęli pod banderą państwa neutralnego, aby nie wzbudzać podejrzeń załóg innych statków. Kiedy do upatrzonego podpłynęli już wystarczająco blisko, wciągali na maszt swoją piracką flagę i żądali od załogi poddania się bez walki. Jeżeli napadnięci odrzucali propozycję, na maszcie pojawiała się flaga czerwona jako znak, że dla zaatakowanych napastnicy nie znajdą litości.

W chwili wybuchu rewolucji we Francji w 1789 roku czerwona flaga nabrała nowych znaczeń. Szczególnie istotne były tutaj wydarzenia z 17 lipca 1791 roku na tzw. Polach Marsowych w Paryżu, gdy Gwardia Narodowa dowodzona przez bohatera pierwszych dni rewolucji – markiza Lafayette użyła broni przeciwko agresywnie zachowującemu się tłumowi. W efekcie zginęło aż 50 protestujących. Demonstracja zorganizowana przez republikanów o poglądach lewicowych miała na celu obalenie monarchii na drodze pokojowej – poprzez manifestacje i petycje społeczne. Kiedy jednak polała się krew, przywódcy lewicy – Danton i Robespierre uznali poległych za męczenników, a czerwony sztandar za symbol ich ofiary. Teraz był to sztandar zbroczony ich krwią. Kolor czerwony stawał się w ten sposób barwą obozu rewolucji, zwłaszcza w latach panowania republiki od 1792 do 1794 roku, gdy lud Paryża, tzw. sankiuloci, miał w zwyczaju nosić tzw. czerwone czapki frygijskie. Takie czapki w starożytnym Rzymie otrzymywali niewolnicy w momencie wyzwolenia. W nowych rewolucyjnych realiach tą wolnością było zniszczenie systemu monarchii absolutnej i zlikwidowanie podziałów stanowych.


Czapka frygijska

Niespełnienie oczekiwań klas ludowych we Francji prowadziło do kolejnych niepokojów i nowej rewolucji w 1832 roku, do wydarzeń Wiosny Ludów w 1848 roku i do Komuny Paryskiej w roku 1871. Na barykadach Paryża powiewał już wtedy czerwony sztandar jako symbol ruchu o lewicowym i radykalnym programie. Bunty robotnicze i strajki z postulatami ośmiogodzinnego dnia pracy i poprawy warunków jej wykonywania przetoczyły się między innymi przez Stany Zjednoczone. W 1886 roku w Chicago jeden z takich protestów zakończył się użyciem przez policję broni, były ofiary śmiertelne także wśród policjantów. Kilku organizatorów protestów zostało skazanych na karę śmierci. Na pamiątkę tamtych wydarzeń II Międzynarodówka ogłosiła, że od 1890 roku każdego 1 maja, w rocznicę pamiętnej manifestacji w Chicago, na ulice miast w Europie i Ameryce wyjdą robotnicy w walce o lepszy los. Wszędzie tam, gdzie udało się takie demonstracje robotnicze zorganizować, na czele pochodu niesiono czerwoną flagę.

Taka symbolika partii socjalistycznych i socjaldemokratycznych Europy Zachodniej długo nie zyskiwała popularności w Rosji. Tutaj czerwoną flagę od pokoleń kojarzono z zarazą, bo tam, gdzie zbierała ona swoje żniwo, wywieszano ją jako ostrzeżenie dla jeszcze zdrowych. Dopiero na początku XX wieku polityczne znaczenie czerwonego koloru stało się w Rosji carskiej bardziej zrozumiałe.

Purpurowe klimaty lat 60-tych

Tak jak w XIX wieku czerwień nabrała nowych, rewolucyjnych znaczeń, w następnym wieku, a dokładniej w latach 60-tych XX wieku, królewska purpura stała się ulubionym kolorem kontrkultury i artystów rockowych. Poszukiwanie nowych doznań duchowych i cielesnych za pośrednictwem narkotyków było wtedy doświadczeniem tak częstym, że artyści szukali dla niego odpowiedniej nazwy i formy. Ktoś, kto przeżywał stan uniesienia po zażyciu narkotyku, mówił, że świat zobaczył na nowo w czerwieni i purpurze. Stąd w muzyce rockowej tamtego czasu tyle poetyckich porównań w rodzaju purple haze (purpurowa mgła), purple rain (purpurowy deszcz), a jeden z najlepszych zespołów tamtego okresu wybrał dla siebie nazwę „Deep Purple”, czyli Głęboka Purpura. Nagle w sklepach pojawiły się setki gadżetów, koszulek, kapeluszy w tym kolorze, a młodzi ludzie malowali swoje samochody w purpurowe graffiti. Purpurowe szaleństwo trwało do połowy lat 70-tych, ale i potem kolor ten pełnił w kulturze podobną rolę jak czerwony w polityce. Stał się symbolem zmian i oporu wobec tradycyjnego porządku społecznego i utrwalonego przez stulecia systemu wartości.

W czasach współczesnych różne odcienie czerwieni – cynober, karmazyn, szkarłat oraz purpura straciły dla elit rządzących dawny urok. Powody były dwa. Wraz z wynalezieniem syntetycznych barwników w II połowie XIX wieku, na soczyście kolorową garderobę mogli sobie pozwolić także ludzie mniej zamożni. Bogactwo kolorów łowickich i krakowskich koszul i spódnic, które kojarzymy chociażby z występów zespołów ludowych, to realia dopiero końca XIX wieku. Wcześniej chłopi nosili stroje szarobure, bo nie było ich stać na farbowanie.

Kiedy w ostatnich latach „robienie polityki” przeniosło się do mediów elektronicznych, okazało się, że kamera nie lubi jaskrawych kolorów i spece od marketingu politycznego zalecali przywódcom partii, aby w trakcie debat telewizyjnych wkładali stroje w odcieniach niebieskiego i granatowego. W polskiej polityce do niedawna jedynym politykiem, który występował w telewizji w czerwonym swetrze, był Włodzimierz Czarzasty z lewicy. Oczywiście zwracał tym na siebie uwagę, ale też narażał się na złośliwe komentarze.

Warto na koniec poświęcić czas modzie weselnej. Otóż do połowy XIX wieku w Europie panna młoda szła do ślubu zwykle w czerwonej sukience, bo – jak już wcześniej wspomniałem – ten kolor miał chronić przed złymi mocami i zapewnić szczęście. Dopiero gdy królowa brytyjska Wiktoria pojawiła się na swoim ślubie w 1840 roku w białej sukni, kompletnie zmieniły się gusta weselne. Kobiety w kulturze zachodniej nagle uznały, że tylko biały jest właściwym kolorem na tę wyjątkową okazję.W Chinach natomiast zwyczaj wkładania czerwonej sukni ślubnej trwa niezmiennie od stuleci.


Królowa Wiktoria w białej sukni ślubnej

Gdybyśmy dziś chcieli się przyjrzeć dawnemu światu prestiżu i władzy symbolizowanej przez stroje w kolorach czerwieni, purpury oraz fioletu, to zapraszam na uroczyste rozpoczęcie roku akademickiego na którejś z uczelni. Pojawią się wtedy przedstawiciele władz reprezentowani przez rektora i prorektorów w czerwonych biretach i togach z białymi sobolowymi kołnierzami. Wyglądają jak postaci z innej epoki. Można też przyjrzeć się polskim biskupom i kardynałom w trakcie spotkania episkopatu. Wyższa hierarchia kościoła katolickiego w XVI wieku otrzymała od władców zgodę na noszenie sutanny w kolorze fioletowym, stąd wzięło się ich określenie – purpuraci.


Rektor uczelni w otoczeniu prorektorów

Kolor czerwony przez lata zmieniał swoje znaczenia i poprzez jego użycie ludzie wyrażali różne emocje. Nieodmiennie jednak wciąż zachowuje swój wyjątkowy urok czerwony dywan, po którym – jak kiedyś król Agamemnon – możemy przejść w chwili naszej chwały. W polityce po raz pierwszy taki czerwony dywan rozłożono przed prezydentem USA Jamesem Monroe w 1823 roku, gdy witano go w Georgetown w Karolinie Południowej. Potem stał się on stałym elementem protokołu dyplomatycznego na powitanie najważniejszych gości – prezydentów i premierów państw, szefów instytucji międzynarodowych. Świat filmu zaadaptował na swoje potrzeby ten zwyczaj dla uświetnienia premier filmów. Po raz pierwszy miało to miejsce w 1922 roku, gdy do kin wchodził film pt. „Robin Hood”, a już na stałe – w latach 60-tych z okazji wręczania filmowych nagród Oscara w Hollywood.


Czerwony dywan w kościele

Gdybyśmy chcieli poczuć się wyjątkowo i przejść po czerwonym dywanie, to najlepszą dla tego okazją może być własny ślub, ale nie każdemu jest to dane. Każdy jednak zasługuje na takie swoje pięć minut sławy, w blasku fleszy i w centrum zainteresowania innych ludzi.

Marek Urban